poniedziałek, 12 września 2011

na szybko...rozkosze podniebienia:)


tadam:)
Drogie Panie tudziez Panowie(choc z plcia przeciwna w takowych miejscach raczej ciezko),dzis krotko o peczaku...niechybnie zapomnianym i nader nieczesto pojawiajacym sie na stole.Mowic duzo nie bede..ze zdrowy itd...wszak kazdy rozumny czlek to wie-przeciez peczak kasza jest-o i tyle:)
moczymy peczak,przeplukujemy,gotujemy..(ja gotuje z lisciem laurowym lub cynamonem,lub jalowcem)
w tej wersji jest na pol-slodko,kroje figi,daaktyle,rodzynki dorzucam (mozna kto co ma,oczywiscie w granicach rozsadku)-co by komus nie przyszlo na mysl dorzucic swinie "taka z klami":)lub boczek z wlosami
kroje jablko(mniam:)dodaje swieza miete i ciut jogurtu,mozna polac miodem
i tyle...lece bo musze...pisalam w przerwie podjetej pracy:)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

pychota!:)zrobie

sasilla pisze...

Kocham peczak! Choc tylko w wersji na slono. Strasznie zaluje, ze jadam go bardzo rzadko, ale niestety bardzo mi szkodzi. :(

Sabik pisze...

Mniammm, lubię takie połączenia na słodko :-)

Ewa pisze...

a gdzie migdały?wyglada smakowicie ,przyznam sie ,że pęczaku nie jadamy,ale spróbujemy,ilekroc coś nam tu gotujesz,tylekroc nam w domu też smakuje.