wtorek, 1 lutego 2011

Elaborat...i sztuka uzytkowa


POwitanie Nohavica:)moim zdaniem bardzo mile...w szczegolnosci dla ucha:)
Dzien mamy zimny bardzo...oblozylam sie literatura(konieczna do przeczytania,bymnajmniej nie piekna, tudziez interesujaca)..gonia mnie egzaminowe terminy-ot i tyle.Patrze na te ksiazki i....odruch mam ogniskowy,a ze nie wolno mi tego uczynic wiec-nie uczynie:)Franek poki co zajal sie klockomania wiec ja swoja manie tez kultywuje.Z rana dowiedzialam sie zem dziwna matka..wszak na pytanie -co u Ciebie?odpowiedzialam...wlasnie slucham rewelacyjnego koncertu Stingowego....ponoc odpowiedz byla zaskakujaca...hmmm-na moje zas pytanie-dlaczego zaskakujaca?uslyszalam...ze powinnam powiedziec najpierw co robia lub nie robia dzieci, jak sie czuja itd...
tu stawiam duuuuza krope, bo przeciez na pytanie-co u Ciebie?
odpowiadam co u mnie..
.i teraz takie moje przemyslenie tyczace matkobycia...
Wiecie moje Artychy-uwazam ze niedobrze zatracic siebie w byciu mama...ograniczyc dzien ,swiat tylko do dzieci bycia i nagle stwierdzic, ze na pytanie wyzej postawione mowimy...dzieci cale zdrowe,rysuja,pisza,zachwycaja,denerwuja...
Walczmy o Siebie-tak!wlasnie tak mysle!co by na takowe pytanie odpowiadac-u mnie dobrze, przeczytalam,zobaczylam,posluchala,zrobilam paznokcie...a pozniej (ewentualniehahaha)dzieci mam super:):)
i nie poczytywac to za egoizm-o nie!
Matko ale mi elaborat wyszedl...przynudnawy...kto wytrwal-ten wielki:)
dorzucam tworczosc nieartystyczna a uzytkowa ...kolor Pink-zaiste na mnie tez sie rzucil...mamy z Toska czapki i szaliki i rekawiczki..:) moj szalik wielgachny...bom i ja taka , Toskowy odpowiedni do Toski...to tyle:)





i tyle.....Migdalowato Was sciskam:)

13 komentarzy:

moje miasto pisze...

:)jestes WIELKA

ann007 pisze...

przebrnęłam - więc jestem wielka? :) Ależ ja moim dzieciom zawsze tak odpowiadam. Coś ze mną nie tak? :))))

Anitasienudzi2 pisze...

oj racja,racja...muszę się tego nauczyć-bo ja zamatkowana do bólu jestem.Wczoraj wieczorem pdałam na kanapę i słuchałam w ciemności muzyki (zbierając siły do prasowania:P).nagle popłoch,mąz i dzieci szukają mnie w kuchni i łazience...kiedy mnie znaleźli padło jedno pytanie:"mamoooo,ty leżysz!!!!!!!"
:]

Aleksandra Stolarczyk pisze...

racja, racja a za Nohawicę kolejne dzięki:)

Anonimowy pisze...

zagladam od jakiegos czasu na Twojego bloga,oryginalnie tu i nie silisz sie ,poprostu jestes.Zagladac bede nieustannie a Ty pisz:0i pokazuj swoje twory

zainspirowana pisze...

bardzo przyjemnie się "przebrnywa" przez Twoje posty :)

Anka pisze...

Migdałowo, prawdę piszesz, że nie można tylko w dzieciach- bo jak się w pewnym momencie matka ocknie i nie będzie miała nic poza dziećmi(choć to bardzo dużo) i matkowaniem, to we frustracyję popaść może wielką ;)
pozdrawiam

Ania pisze...

Migdałowo,

Przebrnęłam bez problemu, nawet zadyszki nie było;-) Oj znam ja takie osoby, które na pytanie co u ciebie? - odpowiadają: - No moje dzieci to, moje dzieci tamto...
Szkoda.
Więc pisz nam, pisz co u Migdałowej rodziny, ale nigdy nie zapominaj o sobie, bo my ciekawe babki jesteśmy;-)
P.S. U nas też tak zimno, a jak brzydko i szaro. Tylko hiacynt na stole dodaje sił!

Basia pisze...

Witam :) Zagladam od jakiegos czasu na Twojego bloga.. lubie czytac to co piszesz, i jak piszesz. Dzisiaj skomentuje Twojego posta :)
Temat- mama... rzeka. Jestesmy matkami, wypelniamy swoje obowiazki, kazda z nas stara sie przekazac dziecku wszystko co wazne, kazda chce jak najlepiej dla swojego dziecka, itd. To nasz zawod poniekad.. praca na caly etat :) Jednak wiele kobiet zatraca sie w tym byciu mama... to nic zlego, wrecz przeciwnie.. ale jestesmy jeszcze MY... nie tylko matki, ale tez kobiety z potrzebami... z naszymi potrzebami, chciejstwami, marzeniami... Mnie to denerwuje ( moze uzna mnie ktos za bezduszna... trudno ) jak rozmawiajac ze znajoma, kolezanka, pytam 'co u ciebie'.. a w odpowiedzi slysze ' moja corcia tak ladnie maluje... moja corcia dzis zrobila to czy tamto".... przeciez ja nie pytam o corcie, ja pytam co U CIEBIE ... Rozumiem ze kazda matka jest dumna kiedy dziecko nauczy sie czegos nowego, cos mu sie uda.... ale bez przesady. Gdzie w tym wszystkim jestesmy MY-kobiety. Ja rowniez mam dzieci, dwoch synow. Jestem z nich bardzo dumna, z ich osiagniec, z tego jak sa dobrze wychowani... moge sie chwalic i chwalic... ale na pytanie ' co u ciebie', nigdy nie odpowiadam ze moj syn dostal dobra ocene, czy narozrabial.
Bardzo dobry temat Twojego posta... pare kobiet moze uswiadomi sobie ze pepowina przecieta i poza byciem matka, sa jeszcze odrebnymi istotami.
Nie jest to zlosliwosc zadna, co wyzej napisalam, niech zadna mama tego tak nie odbierze, jest to tylko dobra rada... ' co u ciebie- u mnie w porzadku ( lub nie), pomalowalam paznokcie, bylam tam, slucham tego... cokolwiek o nas, o tym co MY, a nie nasze dzieci....

Pozdrawiam cieplutko! :)

gabraj pisze...

Wiele racji jest w tym, o czym piszesz. Warto o tym pamiętać.

jawora pisze...

Uważam że masz rację,w całej rozciągłości....jakoś się zagubiamy w byciu matką........a tak nie wolno.
Ps.Ja też słucham Stinga/nowa płyta pycha/
a komplecik prima.
Pozdrawiam.

anetanatalia pisze...

Migdałowa, to o czym piszesz, jest właściwie oczywiste, tylko... tylko czemu o takich właśnie oczywistościach tak często zapominamy? Matka, która jest tylko matką, może bardzo łatwo stracić szacunek dzieci czy bliskość męża. Bądźmy więc Kobietami, Żonami, Matkami i czym tam sobie zapragniemy - chyba tylko tak można dążyć do spełnienia swego Człowieczeństwa ;)

ushii pisze...

ja tam zgadzam się w 100 procentach, słusznie prawicie Dobra Kobieto :)