uszylam dzis pierwsze w zyciu swym serducha maszynowe...z mniejszym lub lepszym skutkiem:)ale wiecie co ,latwo nie bylo:)serca kardiologicznie chorowaly-marszczyly sie okrutnie...w niemocy swej ,chwycilam za telefon i zadzwonilam do Kasiuchy-Matko Ona TAKA madra...kazala(co ponoc oczywiste!)w miejscu schodzenia sie dwoch sercowych brzuszkow zrobic naciecie...a wiec ja chirurgicznie to wykonalam-i o cudo-WYSZLO! kardiochirurgia w jedno popoludnie ukonczona-specjalizacje wiec takowa posiadam..w razie klopotow-pomoge:)
4 komentarze:
Śliczne i bardzo świąteczne:)
pozdrawiam serdecznie
uduszę nastepnym razem ;)
This is beautiful!
Bajeczne. Ha, wiedziałam, że chodzi o nacięcie. Się mi to samo ostatnio zrobiło :)
Prześlij komentarz